środa, 23 stycznia 2013

Po pierwsze: bo kiedyś panie to było kiedyś, a tera je tera.

Skąd pomysł na ten pierwszy, debiutancki wpis? Z obserwacji. Skąd obserwacja? Z życia. Dziś rano Arkadiusz ujrzał taki oto obrazek: idzie sobie grupka dzieciaków. Przedział wiekowy 8-11. Wśród nich dwoje, na oko po 10 lat. Objęci. Wyraźnie sugerujący reszcie, że są parą, o czym świadczyły krótkie przystanki na... pocałunki. Nie, nie jakieś tam cmoknięcie w policzek, ale regularne, "dorosłe" pocałunki. Myśl, która w tym momencie przebiegła przez mój rozczochrany łeb godna była raczej seniora, niż młodego mężczyzny: "Przecież ja w ich wieku...". Tak... młoda część społeczeństwa nam dojrzewa. Szybko dojrzewa. Jakoś tak... za szybko. Czytuję fora, udzielam się na nich, rozmawiam ze znajomymi "in real". W wielu tematach tych rozmów pojawia się jakaś nostalgia, tęsknota za "naszymi czasami" - że niby były lepsze, ciekawsze, normalniejsze. Prawdę mówiąc zawsze zajmowałem raczej neutralne stanowisko. Uważałem, że dla każdego pokolenia jego czasy są tymi właściwymi. Tymi, które będzie pamiętało jako "lepsze". Od niedawna zauważam jednak, że dziś wszystko się miesza, przyspiesza i faktycznie powypadało ze swoich przegródek. Tylko czy to przypadkiem nie pociąga za sobą konsekwencji? Pociąga. Można to porównać do działania dopalacza w samolocie myśliwskim - z jednej strony "kop" powodujący, że silnik osiąga 150% mocy, ale z drugiej dwukrotne zużycie paliwa. Coś za coś. Dlatego piloci używają dopalania z rozwagą. W końcu paliwa może zabraknąć akurat wtedy, kiedy będzie ono niezbędne. Współczesne dzieciaki przesunęły manetkę ciągu do oporu, za nimi "marchewa" afterburnera, a przed nimi wskaźniki paliwa lecące na łeb, na szyję. Zanim dzieciaki dotrą do miejsca docelowego - czyli w tym przypadku do dorosłości - wskaźniki pokażą zero. Wtedy mamy dwa rozwiązania - albo wysiadka, albo mniej lub bardziej kontrolowane szybowanie. Oba niezbyt przyjemne. Tak właśnie się to kończy i nie jest to mit. Ludzie śmieją się z ponurych blogów nastolatek, subkultury emo, dziwią się przypadkami samobójstw wśród coraz młodszych. Ja ani się nie śmieję, ani nie dziwię. To nic innego jak sprzężenie zwrotne powstałe w wyniku dotychczasowego stylu życia. Ten "lot na dopalaczu" kiedyś się kończy i pozostaje pustka. W wieku 18-19 lat zamiast pozytywnego wejścia w dorosłość mamy w niektórych przypadkach totalne wypalenie, brak chęci do życia i ruiny emocjonalne. Tak więc społeczeństwo nie tylko szybko dojrzewa, ale niemal ekspresowo się starzeje, oczywiście od strony psychiki.

Dość mocny temat jak na początek. Tyle jednak dziś. Jutro będzie i śmieszno, i straszno zarazem. Czyli notatka o tym, czemu lepiej unikać zapraszania na wesele lingwistów, a jeśli już to się zdarzy - czemu nie puszczać określonych kawałków? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co o tym sądzisz?