poniedziałek, 16 maja 2016

Opuszczone & porzucone #3: Borne Sulinowo i Kłomino.

Na Ukrainie Prypeć, w USA Centralia i Bodie, w Norwegii Pyramiden. Każdy fan miejskich eksploracji czy tematyki postapokaliptycznej doskonale zna te lokacje. Miasta opuszczone, miasta widma. Miejsca budzące wyobraźnię filmowych scenarzystów, twórców gier, miłośników grozy oraz wszystkich zastanawiających się nad tym, co by było, gdyby kiedyś coś nam, jako ludzkości, poszło nie tak.  No tak... Ukraina, USA, Norwegia. Daleko. A czy my, Polacy mamy jakieś "ghost town"? Oczywiście, że mamy! A przynajmniej... mieliśmy. 


Tajemnice, atomice

Jest 17 września 1994 roku. W ten symboliczny dla polskiej historii dzień generał Leonid Kowaliow melduje prezydentowi Lechowi Wałęsie, że zakończono wycofywanie z terenów naszego kraju oddziały wojsk radzieckich, które stacjonowały tu od 1945 roku. Dzień później ostatni żołnierz Armii Radzieckiej opuszcza Polskę.
A co "ostatni żołnierz" zostawia po sobie? Otóż na podstawie porozumień wynikających z postanowień Układu Warszawskiego w latach 1945-1994 na terenie Polski funkcjonowało około 65 garnizonów Armii Radzieckiej. Garnizon to nie tylko ludzie. Garnizon to także całe zaplecze: nieruchomości i instalacje, zarówno obronne, techniczne, ale i socjalne. Pojedyncze budynki, place, schrony, grupy takich obiektów, a wręcz... całe miasteczka. Wiele z nich ze względu na ważne znaczenie strategiczne posiadało status ściśle tajnych. Nie istniały na cywilnych mapach, nie prowadziły tam oficjalne cywilne drogi. Solidne, zwielokrotnione ogrodzenia (drut kolczasty pod napięciem), uzbrojeni strażnicy i groźba zarobienia kulki bez ostrzeżenia, ewentualnie pojmania jako szpiega - wszystko to zniechęcało ciekawskich do przekonywania się na własnej skórze "co tam te ruskie znowu kombinują". Pamiętajmy, że mówimy o czasach i realiach Polski Ludowej, w której jak wiadomo, zniknięcie obywatela można było bez najmniejszego problemu zatuszować.

Jedną z takich zakazanych stref była miejscowość Borne Sulinowo oraz leżąca w jej pobliżu osada Kłomino. Stacjonowała tam 6. Witebsko-Nowogródzka Gwardyjska Dywizja Zmechanizowana. Ktoś powie "No tak, dywizja zmechanizowana... ruskie czołgi, wielka tajemnica!" Ano... "ruskie czołgi" może i tajemnica niewielka, ale wchodząca w skład dywizji 116. Orszańska Brygada Rakiet Operacyjno-Taktycznych to już grubsza sprawa. Otóż brygada ta najprawdopodobniej była jedną z kilku w Polsce, którym w przypadku wojny z "imperialistyczną zgnilizną zachodu" przypadał zaszczyt obsadzenia tejże "zgnilizny" dorodnymi... pieczarkami...
Tak, tak... W okolicach Bornego znajdowały się miejsca przechowywania broni jądrowej. Zarówno w postaci głowic rakiet, jak i bomb lotniczych.

Po wycofaniu się wojsk radzieckich miasto Borne Sulinowo zostało przekazane Polakom i zasiedlone. Osada Kłomino leżąca na uboczu miała mniej szczęścia. Stała się jednym z polskich "miast-duchów"...

Wyprawa

Jest 16 lutego 2014 roku. Kuzyn, który interesuje się eksploracją stawia propozycję nie do odrzucenia - "Jedziemy na Pomorze, wracając zahaczymy o Borne i Kłomino, jedziesz?" No ba... :) Bateria w aparacie naładowana, można ruszać...

Urok lokalnych dróg tej części Polski - wąsko, kręto, niebezpiecznie, ale za to jak klimatycznie! :)
Borne Sulinowo to niewielkie miasteczko. Jak szybko można się przekonać, przesycone jest wprost klimatem epoki. Przy głównej ulicy miasta uświadczymy np. taką zabaweczkę:

"W coca-colę, myszkę Miki i hamburgery, bateria łaaaaduj! Bateria! Agoń!" :)
Działo zamilkło, można więc zajrzeć lwu do paszczy:

Giń podły imperialisto! A przynajmniej... ściągaj dżinsy! 
Ruszamy dalej. Nasz pierwszy cel w poszukiwaniu rodzimego ghost town nie jest daleko. Szybko trafiamy na pierwsze "podniszczone" zabudowania. Magazyny zbudowane przez Niemców (pamiętajmy, jesteśmy na "ziemiach wyzyskanych"), przejęte przez Rosjan, dziś stanowią klimatyczną oprawę pobliskiego "tankodromu" - miejsca, w którym organizowane są zloty miłośników pojazdów militarnych.

"Jeszcze zaświeci nam słońce, towarzysze..."
Z zewnątrz może i wygląda to na solidną ruinę, jednak nie zapominajmy, że "goście" na tych ziemiach nie mieli zamiaru ich tak szybko opuszczać. Jasne, brakuje dachu. Jasne, z oknami też średnio. Ale stoi panie! A w środku prezentuje się całkiem nieźle:

"Zapewne skład bombek... choinkowych... też..." 
Na dach dotrzeć było niełatwo, jednak jak to mówią, smoka pokonać trudno, lecz starać się trzeba :) A to poniemiecko-poradzieckie smoczysko nie lubi ujawniać swoich tajemnic. Ale jako że we współpracy siła...

Dzieła malarstwa klasycznego - Michelangelo Buonarrotti: "Stworzenie eksploratora miejskiego" :D
... to i dach stał się w pełni dostępny. A z dachu widoki niewąskie. Przestrzeń. I świdrująca uszy cisza.

Część "tankodromu"
Sąsiedni budynek. Jednak chodzenie po jego dachu... no cóż... znam bardziej wyrafinowane formy samobójstwa... :)
Po opuszczeniu budynku dobrze jest sobie zapalić. Ale... nie zapominajmy, gdzie jesteśmy!

"Nie kurić!" No i nie pokurili... 
Jak widać na powyższym zdjęciu, wokół napisu możemy dostrzec dziesiątki wydrapanych podpisów w języku Puszkina. To podpisy stacjonujących tu niegdyś żołnierzy. Naprawdę mocny klimat i ewidentny, namacalny ślad przeszłości.

Brzmi zachęcająco... ;)
Jak widać lokalni "mistrzowie puszki" zaatakowali także i tu:

"W Rosji radzieckiej to architektura podziwia ciebie..." :)
"- Wygląda jak betoniarnia..
- Wtedy wszystko wyglądało jak betoniarnia... albo fabryka tworzyw sztucznych...
- Ale to, że wyglądało, nic jeszcze nie oznaczało..." :)

Wyprawy ciąg dalszy, bo przecież to co tu zobaczyliśmy to jedynie przedsmak tego, co zobaczyć chcemy. Po drodze trafiamy na obiekty o jasnym przeznaczeniu militarnym. Jak widać, na betonie nie oszczędzali. Może to wcześniejsze, to faktycznie była betoniarnia... :)

Solidny dach nad głową to podstawa!
"A tam trzymaliśmy z Saszą i Wanią ściśle tajny eliksir prawdy - C2H5OH" :)
Aż wreszcie docieramy na miejsce. Kłomino. Polskie "ghost city", miasto duchów! Tylko... jakieś to miasto... mało miejskie... Ot, parę budynków wystających z trawy. Niestety. Smutna prawda jest taka, że Kłomino, stojące na uboczu Bornego Sulinowa ciężko już uznać za pełnoprawne "opuszczone miasto". Zauważyliśmy, że jeden z budynków jest w remoncie. Ma już zapewne właściciela i dziś, w 2016 roku jest zamieszkany. Nie zmienia to jednak faktu, że postanowiliśmy z Kłomina wycisnąć pozostałości po jego dawnej świetności. Być może jako jedni z ostatnich.

"Saszka, Wańka! A bałkon gdie?! Tata skazał, szto granata nie igruszka!" :D
Wielka płyta wiecznie żywa...
 Zajrzyjmy jednak do wnętrza. Z uzyskanych informacji wiemy, że mieszkania w blokach przeznaczone były głównie dla kadry oficerskiej. Standard? No cóż... całkiem niezły.

Pokój z widokiem na las...
Może i kuchnia niewielka, ale widna i z widokiem na las. Tu... wszystko jest z widokiem na las.
Klatka Schodowa - wynalazek stworzony przez słynnego uczonego radzieckiego, doktora inżyniera Wasilija Artioma Schodowa w odpowiedzi na potrzeby ludu pracującego. Prototypy testowane były właśnie w Kłominie. :)
"- Kto miał takie płytki w domu?
- A kto nie miał..." :)

Z tego miejsca chciałbym pozdrowić Praktika, Soczka, Kujona i Naczelnego. Bądźcie pozdrowieni. Kimkolwiek jesteście... P.s. Naczelny to chyba przywódca grupy - ksywka podkreślona, więc najważniejszy z tu wymienionych. :D


Wot i wsio w dziele. Opuściliśmy Kłomino, opuściliśmy Borne, opuściliśmy Zachodniopomorskie. Doskonale wiem, że te okolice skrywają niejedną tajemnicę, a ten post nie opowiada o nich wszystkich odpowiednio wyczerpująco. My byliśmy tam niejako przelotem, a jednak stwierdzić można zdecydowanie, że było warto. Fakt, Kłomino na pewno nie jest tym, czym wielu chciałoby, aby było, ale przecież nie samymi miastami duchów eksplorator żyje - przebywając w tej (i innych częściach województwa) na pewno żaden miłośnik chodzenia po tym, co opuszczone i zapomniane na pewno się nie zawiedzie.


1 komentarz:

Co o tym sądzisz?