poniedziałek, 9 listopada 2015

"Szczucie cycem" czyli popkultura gołego odwłoka.

Dzisiejszy wpis jest pierwszym, który powstaje na życzenie Czytelniczki. Otóż Czytelniczka jest licealistką. Wnikliwie obserwuje środowisko rówieśnicze i dochodzi do wniosku, że inicjacja seksualna wśród współczesnej młodzieży zachodzi wyjątkowo wcześnie. Pyta więc, jakie mam w tym temacie zdanie? Czemu tak się dzieje? Z czego to wynika?
Przyznam, temat nie jest łatwy, choćby ze względu na jego wielowątkowość. Postaram się więc poruszyć wszystkie ważniejsze przyczyny tego zjawiska, omówić je odpowiednio wyczerpująco. Po części z punktu widzenia obserwatora, po części z punktu widzenia uczestnika wydarzeń, bo - uwaga - też kiedyś byłem nastolatkiem i doskonale pamiętam, jakie procesy myślowe rządzą wtedy człowiekiem. Wiem też, że często tych procesów zwyczajnie brak.
Co więc się składa na to, że coraz młodsi ludzie tak chętnie "sięgają po seks"?

Po pierwsze: żyjemy w czasach skrajnego, chorego wręcz kultu ciała

Znacie to? Włączamy telewizor, radio, otwieramy gazetę. I jesteśmy atakowani... pięknem, doskonałością, zdrowiem. Ciało stało się współczesnym bożkiem, któremu oddaje się hołd, zupełnie pomijając choćby strefę umysłową. Tego naprawdę nie da się nie zauważyć - w tzw. mainstreamie o ludziach mądrych mówi się w formie ciekawostki, marginalizuje się ich inteligencję, wpływ na współczesny świat, a często po prostu stawia się ich w anonimowej grupie podpisanej jako "naukowcy". No, może czasem "naukowcy z uniwersytetu w...". I tyle. Za to o ludziach pięknych tworzy się całe, często wielostronicowe artykuły. Zasługi? Dwa trzy zdania na ten temat. Wygląd? Kontakty z kobietami/mężczyznami? Jego zdanie na temat piękna swojego i innych? Reszta artykułu.
Ciało, ciało i jeszcze raz ciało. Współczesny bóg, do którego modli się cały mainstream. Porównanie do religii nie jest przypadkowe, bo to JEST religia. Ciało jest w niej bogiem, świętymi - właściciele ciał - celebryci, aktorzy. Kapłani to całe sztaby ludzi pracujących nad tym, aby święci postrzegani byli właściwie. Kapłanami są producenci, reżyserowie, ale także fotografowie, graficy, fotoedytorzy, operatorzy. Ich rolą jest nie tylko trzymanie straży nad właściwym wizerunkiem świętych, ale także namawianie do świętości. Do bycia takim jak idole.
Wszystko to oparte jest na olbrzymim kłamstwie, z którego przeciętny nastolatek zwyczajnie nie zdaje sobie sprawy. Na czym polega kłamstwo? Ci wszyscy "święci ze szklanego ekranu" to postaci reżyserowane od początku do końca. Reżyseria polega na właściwym doborze ubrań, uwydatnianiu pewnych zachowań, drastycznym retuszu zdjęć, ba! Niejednokrotnie także na manipulacji wypowiedziami tak, aby pasowały one do ogólnie przyjętej "linii politycznej" danego gwiazdora. Takie jest właśnie zaplecze kultu ciała. Zaplecze, na które nastolatkowie nie wstępują, bo nie mają na to najmniejszej ochoty. A szkoda, być może nie dali by się tak tanio robić na szaro. Kupują fasadę, kupują przekonanie, że bycie pięknym (a co za tym idzie - atrakcyjnym seksualnie) jest bardziej opłacalne od bycia w jakikolwiek sposób mądrym.

Po drugie: seks atakuje z każdej strony, tworzy się więc przekonanie o tym, że jest to rzecz powszechna.

W żargonie twórców wizualnych od lat funkcjonuje pojęcie tzw. szczucia cycem. Czym jest owo szczucie? Otóż o szczuciu cycem mówimy wtedy, kiedy forma wizualna (ulotka, klip wideo, billboard itp.) zamiast przyciągać kreatywnością, przyciąga (zbędnym w danym przypadku) erotyzmem, nawiązaniami do cielesności czy seksualności, nierzadko bardzo jednoznacznymi i poniżej granicy dobrego smaku. Jak wygląda to w praktyce? Zainteresowanych odsyłam pod ten link. Strona zawiera setki przykładów na to, jak bardzo proceder jest rozpowszechniony.
Nie będziemy się jednak skupiać na kwestiach estetycznych, skupimy się raczej na wpływie tego typu przekazu na społeczeństwo, szczególnie na tę młodszą jego część. Bo wpływ jest i to ogromny. Odbywa się to na bardzo prostej zasadzie znanej z ekonomii - towar słabiej dostępny zawsze będzie towarem droższym niż ten, który jest ogólnie dostępny. Nie inaczej jest z seksualnością - epatowanie golizną powoduje, że widok nagiego ciała powszednieje. Epatowanie nawiązaniami do erotyzmu powoduje, że nawiązania te nie stanowią już jakiejś bariery czy tabu. To rzecz codzienna. Jak wpływa to na przeciętnego nastolatka, sterowanego nie zdrowym rozsądkiem, a potokiem hormonów? Ano.. właśnie w taki sposób. Nastolatek chce być modny, współczesny. A że elementem współczesności jest stawianie ponad wszystko atrakcyjności seksualnej? Wynik mamy jaki mamy.
Problemem całej tej popkulturowej promocji jest to, że nie dołączono do niej instrukcji obsługi. Instrukcje oczywiście powstają - mówi się o odpowiedzialności, o stosowaniu zabezpieczeń, jednak można odnieść wrażenie, że są to instrukcje "pisane na kolanie", którymi zbyt wiele osób się nie przejmuje. Przecież wiedzą co i jak. Niestety, często jest to jedynie wrażenie.

Po trzecie: seks to często karta przetargowa. Łatwa do zdobycia, łatwa do użycia, pomocna kiedy nie ma się do zaoferowania niczego innego.

Nie bójmy się użyć tego określenia - współcześnie panuje moda na... bycie głupim. Posiadanie jakiejkolwiek wiedzy staje się wśród młodzieży stygmatem, a przekonanie o tym, że pusta mózgownica to łatwe życie jest niemalże powszechne. Głupota, niegdyś piętnowana, dziś przeżywa swój złoty wiek. W połączeniu z seksualnością jest to mieszanka iście piorunująca. Co może bowiem zaoferować drugiej osobie człowiek głupi? Jakiś ciekawy temat do rozmowy. Nie. Podzielenie się pasją? Też nie, bo sam jej nie posiada. Jakąś ciekawą rozrywkę? Również nie, bo dla niego ciekawa rozrywka mieści się w jednym zdaniu: "wychlać, jebać, nic się nie bać". Pozostaje więc seks. Jest darmowy, "zestaw narzędzi" każdy nosi ze sobą, jest też przyjemny. Czemu więc by go nie spróbować? W końcu "robi to każdy"...

Po czwarte: żyjemy w czasach kryzysu autorytetów.

Obecne czasy to czasy, w których podważa się dowolne autorytety. Nie zawsze słusznie, często - zupełnie niesłusznie, dla zasady. Jednocześnie status autorytetu zyskują ludzie, którzy na ten tytuł w żaden sposób nie zasługują - mówiąc wprost, zwykli kretyni, którzy wyróżniają się jedynie tym, że krzyczą głośniej od innych. Jeśli nałożymy na to bunt nastolatka, z jednej strony poszukiwania przez niego autorytetów, z drugiej bunt przeciwko tym zastanym, a z trzeciej ich miałkość, możemy zaryzykować stwierdzenie, że nastolatek rozpocznie współżycie ze zwykłej, połowicznie dziecięcej jeszcze przekory. "Bo co mi będzie truł taki nie taki, ja wiem lepiej".

Myślę, że wymieniłem tu zestaw powodów najważniejszych według mnie. Zdaję sobie sprawę z tego, że ktoś inny może mieć na ten temat zupełnie inne zdanie. Zapraszam więc do dyskusji - z chęcią skonfrontuję swoje poglądy z odmiennym spojrzeniem na sprawę.
I jeszcze kilka słów do nastolatków czytających ten wpis: Nie dajcie się wciągnąć tej popkulturze gołej dupy tylko dlatego, że jest modna. Pamiętajcie, że w niej jesteście po prostu... towarem. Wbrew pozorom nie chodzi o to, aby Wam było fajnie, a o to, aby fajnie było temu, kto na Was zarobi. Inwestujcie w to, co macie w głowie - tyłkiem naprawdę nie zdobędziecie świata, a nawet jeśli uda się to na jakiś czas, to i tak szybko się to zmieni, bo w przeciwieństwie do mózgu, tyłek traci na wartości wyjątkowo szybko...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co o tym sądzisz?