Mieszkańcy południowej części Radomia znają doskonale to miejsce. Dwa ceglane budynki wyrastające po środku szczerego pola, pomiędzy nimi rząd wybetonowanych rowów w ziemi, a w głębi kompleksu szczątki klatki schodowej. Miejscowi różnie nazywają ten obiekt. Spotkałem się z określeniami takimi jak "bunkry", "strzelnica", "magazyn", jednak po przeanalizowaniu źródeł historycznych okazało się, że żadna z tych nazw nie jest właściwa. Czym był więc kompleks budynków na Potkanowie? Lokomotywownią. A właściwie miał nią być, jednak o tym później.
Czym jest lokomotywownia? Lokomotywownia, dziś nazywana elektrowozownią jest zakładem zajmującym się obsługą pojazdów kolejowych, głównie lokomotyw.
Historia tej konkretnie zaczyna się w okresie II wojny światowej. Budynki
lokomotywowni powstają w celu obsługi linii kolejowej łączącej Lublin i
Kielce. W planach jest także budowa nowej linii do Ostrowca
Świętokrzyskiego. Prace zostają przerwane ze względu na natarcie wojsk
radzieckich. Do momentu, w którym inwestycja została przerwana powstaje
hala przeglądowa, kanały służące do usuwania żużla z parowozów oraz
brama wjazdowa. Wbrew pogłoskom budynki niedokończonego kompleksu nie
zostały przez Niemców wysadzone w powietrze. Ich stan "zawdzięczamy"
okolicznej ludności, która od momentu zakończenia wojny sukcesywnie
rozbierała budynki, pozyskując tym sposobem cegły. Obecnie w tym miejscu
znajdują się ruiny dwóch budynków (prawdopodobnie to część hali),
wybetonowane kanały, oraz w części północnej duży fragment muru ze
schodami (najpewniej część klatki schodowej w hali).
Jak lokomotywownia na Potkanowie wygląda obecnie? Źle. Mury, chociaż mocne, są regularnie dewastowane. Już nie w celu pozyskiwania surowca w postaci cegieł, a z czystej nudy. Teren z roku na rok staje się coraz bardziej zaśmiecony, co ułatwia fakt, że nie jest on w żaden sposób pilnowany.
Podczas eksploracji warto uważać na wspominane wyżej rowy - nie są zbyt głębokie, jednak latem nie widać ich pomiędzy zaroślami. Warto patrzeć pod nogi, aby uniknąć przykrej niespodzianki. Nie polecam także wspinania się na wyższą kondygnację budynku - Niemcy budowali solidnie, ale "parę" lat już minęło. Posadzka jest, ale pod naszym ciężarem może... przestać być :)
Czym byłby post z gatunku urbex bez garści
zdjęć? Oto więc kilka ujęć z opisywanej okolicy. Niestety, zdjęcia są dość stare, pochodzą z 2011 roku. Mam jednak zamiar wybrać się tam podobnie, tak więc niebawem powstanie "aneks" do tego posta, będący ilustracją przebiegu planowanej drogi kolejowej. Tymczasem jednak - zdjęcia:
|
Widok ogólny lokomotywowni. Na pierwszym planie jeden z dwóch budynków. Jak widać, obiekt był przynajmniej dwupiętrowy. |
|
Znane wszystkim bywalcom tego miejsca "schody do nieba". Tu prawdopodobnie znajdował się kolejny budynek stanowiący "narożnik" hali. Być może identyczny jak dwa, które stoją do tej pory. |
|
Jeden z budynków widziany z bliska. |
|
Widok z wnętrza budynku na komin ciepłowni "Południe" |
|
Jeszcze inna perspektywa. Z boku budynku widać ślad po biegnącej tamtędy klatce schodowej. |
|
Ten sam budynek, znów - jeszcze inna perspektywa :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co o tym sądzisz?